Cztery pory roku
Jesień w szarości świat przybrała
I wcześnie dzień okryła w mroku
Porozrzucała liście złote
Na czarnoziemy, mady, beton
Powab zabrała letnim kwiatom
Przyodziewając im kalosze
By w mokrej słocie brodząc co dzień
Mogły odrodzić się na wiosnę
Zima w szal biały świat otuliła
W spękane mrozem wiatru skrzydła
Po czerwieniła nasze twarze
Deszcz zamieniając w lodu sople
Powab zabrała jesiennym kwiatom
Czapkę na głowę im włożyła
By w grząskim śniegu przysypane
Mogły na wiosnę się nam zbudzić
Wiosna barw feerią rozbłysnęła
Oblicze słońca nam odsłaniając
Kwiatom kalosze czapkę zdjęła
Na niebie tęczę nam malując
Szal biały w zieleń po zamieniła
Ponure rozdzierając szaty
Niebo błękitne rozchmurzyła
Witając wracające ptaki
Lato już wiosnę pożegnało
I jakoś cieplej się zrobiło
Po odkrywało blade ciała
Ostatni w górach śnieg stopiło
I chociaż jesień tuż za progiem
Próbuje wcześniej nam zagościć
To lato łatwo nie odpuści
Wciąż ogrzewając nasze kości
Komentarze (2)
Każda pora ma inny urok :)
Ładnie zobrazowany wiersz,podobają mi się użyte w nim
środki wyrazu.
Miłego dnia życzę.