Czwarta!
Dla wszystkich miłośniczek i miłośników naszych wypraw!
Bywa różnie
Nadzwyczajnie
Nawet fajnie.
Tak to znowu ja, Oktawia Sarevok.
Poprawiłam swoje prawie czarne włosy i
spięłam w standardowy koński ogon. Ale do
rzeczy, właśnie wtedy do biura Sarevok
Corporacion w Agadirze przy ulicy Mahometa
V - czyli tam gdzie zawsze - wchodzi jakaś
brunatna piękność o rozpuszczonych włosach,
do tego ubrana tak jak wszystkie aniołki,
koszulę w kolorze zieloną podwiniętą i
zawiązaną tak by odkrywała brzuch i krótkie
brązowe szorty bojowe. Jakby tego było mało
na plecach miała długi łuk bojowy i przy
pasie identyczna katana jaka wisi w
gabinecie szefa.
Ja patrze,a tu z gabinetu wybiega Tomek
Sarevok we własnej osobie i tuli ją jakby
się naprawdę dawno nie widzieli, mało tego
wycałował ją ze trzy razy - zaczęło się we
mnie gotować.
Potem kiedy dołączyły do mnie pozostałe
aniołki czyli Magda i Emilia, głośno
zapytałyśmy ze słyszalnym przekąsem w
glosie:
- Co to ma wszystko znaczyć?!
Tomek się odwrócił zakładając kapelusz -
jak on w nim wygląda seksownie, dobra to
się wytnie - do tego błyszczy tym
nieziemskim uśmiechem i patrzy na nas razem
z tą dziunią, której oczy były hipnotycznie
brązowe. Dopiero po chwili mówi ciepłym
głosem:
- Przywitajcie proszę kolejnego aniołka w
oddziale. Aniołka o numerze CZTERY! -
przedstaw się - ponaglił ją.
- Nazywam się Joanna, od tej chwili,
Joanna Sarevok i miło mi, że dołączyłam do
takiego elitarnego oddziału aniołków
Sarevoka. Znam się na psychologii, walce
wręcz i kataną, poza tym jestem wyjątkowo
szybka i mam stopień mistrza w skoku wzwyż,
ale nie ma o czym mówić...
I tak oto Asia została moją przyjaciółką z
którą szybko nawiązałam dobry kontakt w
przeciwieństwie do Emilii. Ale nie ma o
czym mówić, na dzień dobry otrzymaliśmy
zadanie. Blisko, tu na miejscu w Agadirze,
a konkretnie w agadirskim przedszkolu. Do
rzeczy, terroryści obstawili całą
instytucję przedszkolną i wzięli dzieciaki
jako zakładników. Płacz dzieci było słychać
aż tu, to straszne. Asie szczególnie to
dotknęło, bo bardzo lubi dzieci i nawet
kiedyś pracowała jako przedszkolanka w
Tychach.
Asia prosto z mostu zaczęła negocjację z
terrorystami w języku arabskim. Długo to
trwało, ale gdy zakończyła podeszła do nas
ukrytych za ławeczką i oznajmiła:
- Mamy im dać w zamian za życie
dzieciaków, klejnoty Sarevoka. Mamy go
wykastrować i dostarczyć im dowody na to w
postaci narządów...
- Po moim trupie! - zakrzyknęła Magda,
ale spokojny jak zawsze Sarevok oznajmił
nagle:
- Dostaną to czego chcą.
- Szefie chcesz poświęcić swoją męskość?
- rzekła wzburzona Emilia.
- Czy ja wyglądam na kretyna? -
skomentował Sarevok. I pokrótce wyjaśnił
swój przebiegły plan. Pobiegł do
prosektorium i od sztywnego przyniósł
zapakowane jak prezent męskie genitalia.
Kazał to dać terrorystą jako swoje i
wymienić na dzieci, a wtedy on wkroczy z
jaguarzycą Łapą, która była podekscytowana
na swój zwierzęcy sposób. Czuła niezłą
akcję, albo męskie klejnoty - haha, wybacz
szefie musiałam.
Asia odebrała pakunek i z gracją weszła
elegancko kołysząc biodrami na korytarz
budynku przedszkola. Kiedy pojawił się ten
stary grzyb Zenobiusz Talib, tak od
początku było wiadomo, że to jego sprawka.
Tylko ten psychol ma fioła na punkcie
zemsty z męskimi klejnotami.
Odłożył pakunek i wypuścił dzieciaki, ale
co do Asi, to kazał tym zbójom z wesołego
oddziału talibów się nią zabawić. I wtedy
kiedy czterech talibów zaczęło szarpać się
z Asią ona złapała katanę i odcięła
zgrabnym ciosem jednemu talibowi
przyrodzenie, które zdążył wyciągnąć,
buchnęła krew...
Chwilę potem, zupełne jak duch zjawił się
sam Tomek z maczetą i odrąbał kończyny dwóm
terrorystą.
Z tyłu przedszkola wybiegło trzech
kolejnych ale tymi zajęliśmy się Ja, Magda
i dzielna Łapa, która potraktowała
bezlitośnie krocze jednego z napastników,
szkoda taki młody arab... ale nie ma się co
rozczulać.
Łapa pognała za Zenobiuszem, który
uciekał uliczką jak ślepy orangutan. Tym
razem Łapa go dorwała, ale łachudra miał
ochraniacz, zanim Łapa się otrząsnęła
zdążył wskoczyć do helikoptera, który nań
czekał.
Asia uśmiechnęła się zdejmując łuk i
jednym ruchem posyłając strzałę w ogon
maszyny - jednocześnie mówiąc:
- Hasta la vista baby!
Śmigłowiec zmienił trajektorię lotu, a po
chwili zahaczył o budynek i ogon śmigłowca
wybuchł, jacyś ludzie zaczęli wyskakiwać z
maszyny. Zaraz po tym helikopter
eksplodował cały. Szkoda, ze to nie były
wybuchowe cacka Sarevoka tylko zwykłe
strzały, ale i tak chylę głowę przed Aśką,
zna się na rzeczy.
Dobrze, że nikt nie ucierpiał kiedy
maszyna runęła wprost do parkowego
jeziorka. Generał marokańskich sił
zbrojnych odznaczył Asię za dobry strzał -
a ja to co, ozdoba?
Świat się nagle zmienił, byłem na placu
wolności w Tychach, Siedziałem na ławce i
czytałem książkę filozoficzną, kiedy to ze
stojącego Opla niedaleko rozległo się
wesołe szczekanie, to Teqilla, a jak jest
ona to musi być i wujek Stefan.
Poderwałem się i pobiegłem do wujka co
sił, który mnie wysłuchał i kazał wszystko
jak najszybciej zanotować, następnie
rzekł:
- Patryk Vega to przy tobie mały
pikuś!
Do następnej przygody, Hej!
All rights to the stories are reserved !
No to jestem, i pamiętajcie, ze moc
wyobraźni to największy dar, jeśli mu
zaufasz to będziesz wielki!
Nigdy nie rezygnuj z marzeń bo to, że coś
nie dzieje się teraz wcale ni oznacza, że
już nie nastąpi wcale.
Taka historia na dwusetny tekst na moim
profilu, dziękuję za wszystko!
Pozdrawiam ciepło Tomek
Dziękuję za wszystko, za każdy głos i radę, pamiętajcie, że to wy jesteście WIELCY!
Komentarze (30)
Tomku Łapę proszę mi zapisać do Aniołków Sarevoka, na
normalnych prawach - przecież też kobieta. Zazdroszczę
Ci Tomku wielowątkowej wyobraźni, masz papiery na
powieściopisarza z Gretkowską dałbyś Sobie na pewno
radę.
Miłego dnia, uściśnij Łapie...łapę.
Ciekawie.
Gratuluję dwusetnej publikacji Tomku. :)
Życzyłbym sobie, aby te opowiadania nie były dozwolone
od lat siedmiu, ale conajmniej od...
...dziewięciu. ;)
Jak zawsze pod napięciem...
Miłego dzionka:)
Wcale nie potrzebuję twoich plusików
Krwiście, sporo klejnotów poleciało:)
Wkradło się kilka :
"Asię szczególnie", "dać terrorystom"
"dwóm terrorystom"
"tymi zajęłyśmy się: Ja, Magda i dzielna Łapa," (skoro
wszyscy uczestnicy akcji są płci żeńskiej)
Miłego wieczoru:)
Wpadniesz w zachwytu w obłęd.
super i pozdrawiam serdecznie ...
Twoje opowieści wciągają, to jakaś magia?
To piękna wyobraźnia. Pozdrawiam.
Oj dużą wyobraźnią dysponujesz:)ciekawie się
czyta:)pozdrawiam ja zastanawiam się jaki będzie
wiersz 100 bo wstawiłam 99 :)
jak zawsze świetne przygody a ta z klejnotami
rozbawiła...
pozdrawiam serdecznie:-)
Brawo za wyobraźnię.
(Paskudny ten Zenobiusz.)
Pozdrawiam i głos zostawiam.
Przepraszam-Głosik!
Fajny tekst. Pozdrawiam.