Czwarty Upadek pod sklepem
Dookoła góry wiedzie szlak ponury.
Belka wbita szybko i to nic, że płytko.
Majonezu we krwi, tyle że się nie śni
nic gdy spać za mało - tak by wypadało.
Niezłe u nas jaja przed początkiem maja.
Niezłe z nas zające w trawie się
grzmocące.
W poniedziałek ranek
lany mam przedziałek.
Rozporek rozepnę, w bełt kuszący wdepnę.
Na ulicy Akacjowej myśli doby...
wakacyjnej?
Myślę sobie, że to dobrze
w telewizji nuda? Skąd że!
Szkoda, że zamknięte sklepy
a w nich zardzewiałe cepy
i z miłością bank rozbity
i cieszące wzrok zachwyty.
Ciemna masa tylko w cieście?
Przed północą mi przynieście!
Komentarze (3)
Awangardowa ballada.
Mi pasuje
Troche refleksji swiatecznych, mozna i tak.
Pozdrawiam z daleka.
Zdaje się że powinno być jeszcze "a" przy "jaj".
I nie pasuje mi " w podziedziałek ranek" . Jakoś tak
zupełnie nie po Polsku. "
I jeszcze te zwrotki. Piszesz rymowany wiersz, robiąc
zwrotki. I umieszczasz najpierw rymy w jednej linijce,
a później w dwóch osobnych.
Myślę, że lepiej byłoby gdyby zwrotki były takie same.