czy ja go słyszę ?
czy Bóg jest ze mną
czy jest tylko kamerdynerem
który zamyka i otwiera drzwi
wskazuje piętro
i numer sali
legitymuje nowo przybyłych
z imienia i nazwiska
czy ja go słyszę ?
a może to mechanik
który naprawia automat z kawą
na korytarzu
albo salowy, pchający wózek
z brudną bielizną
czy Bóg tu jest ?
czy to czyjaś matka
ojciec
ukochany mężczyzna
przychodzący w odwiedziny
czy to tylko drzewa
tętniące życiem za oknem
posyłające pachnące latem
listy
w zielonych kopertach
o niezrozumiałej zupełnie
dla nas
treści
tu nie ma Boga
on by nie pozwolił
drzewom rosnąć wokół takich
miejsc
on by nie pozwolił nikomu
odwiedzać takich miejsc
ani tym bardziej pić w nich
kawę
on by nie pozwolił nam
tu zamieszkać
nie rozumiem dlaczego
kobieta naprzeciwko
wciąż udaje że z nim rozmawia
a czasem w nocy
krzyczy
jakby go zobaczyła
wariatka
Komentarze (19)
taa, oczywiście że tu jest, na tej samej zasadzie ja
część podeszłych wiekiem Niemców, która twierdzi,że
gdyby Hitler się dowiedział o holokauście to by na to
nie pozwolił.
Przyrzekam sobie wpadać do Twoich wierszy i dotrzymam
słowa mówiąc najoględniej - podobają mi się.
Z poważaniem:)
Chociaż mi bywa ulgą w potrzebie,
nie poznam Boga, nie znając siebie!
Pozdrawiam!
Pomyliłaś poezję z bibliografią.
Tam obowiązuje zasada, że albo wszędzie albo nigdzie.
Bo teraz nawet w prozie ruszyło się i różne jej formy
zaczynają istnieć.
W mojej przestrzeni nie ma zasad i receptur
może być RAZ A DOBRZE - A DALEJ NIGDZIE
tak mam. i nie zmienię tego
Świadomie nie wchodzę i nie chcę wchodzić w rzeczy,
które są ciasne i krępują moją swobodę
jak to ujęłaś aż mną wstrząsnęło
odwieczne pytanie -gdzie ON jest ?
czy w każdym z nas?
pozdrawiam
Ciekawy refleksyjny wiersz.
Pozdrawiam cieplo.
świetnie podjełaś temat i ładnie poprowadziłaś do
puenty a co do Boga kazdy w życiu czasami tak dywaguje
sam ze sobą jest nie ma Pozdrawiam
Marto - jest obok ciebie a jesli poczujesz to i w
tobie wstrząsasz treścią i zatrzymujesz smutkiem
i prawdą na głębszego rozmyslania
I chyba zbyt nisko zaczęłaś, podnieś w górę cały
wiersz.
Martuś - ten wiersz daje do myślenia o ludzkiej
osobowości bardzo wiele. Lecz tematu tego w
komentarzu nawet zaczynać nie chcę, popraw jedynie - a
w zasadzie zajmij stanowisko w sprawie interpunkcji;
bo - albo wszędzie, albo nigdzie. Te 2 rodzynki w
kilogramie ciasta, to stanowczo niezgodnie z
recepturą. Wrócę tu jeszcze.
wstrząsający, szczery i odważny wiersz, jak zawsze u
Ciebie;
myślę, że w zakładzie psychiatrycznym Bóg też jest
wariatem, i słusznie ta kobieta krzyczy, że go widzi,
rozmawia z nim... może wtedy łatwiej znosi swój los,
ja tak mocnej wiary nie mam;
pozdrawiam:)
Długo mnie nie było. Teraz muszę nadrobić to co
utraciłem sycąc duszę pięknymi wierszami. Ciekawe
snujesz rozważania i zmuszasz czytelnika do
zastanowienia. Miło było przeczytać. Pozdrawiam:)
ooo... jak zawsze u Ciebie, mocno i oryginalnie...
rozważania w ciekawej formie (Ciebie martomarto czyta
się jednym tchem, a nawet czasem na wdechu)
Daje wiersz wiele do myślenia. Podoba mi
się.Pozdrowienia.
Zadam przewrotne pytanie:
- czy musi być Bóg ?
Wiersz i zawarte w nim rozważania podobają mi się.
Pozdrawiam!