Czy pamiętam
czarny warkocz, gdy zdyszani...
Jakże mógłbym go zapomnieć.
Pośród mniszków sploty zdobne
rozplątałaś niczym czary.
Sad zaszumiał miodo-śpiewnie,
aż jabłonie spiekły raka.
Każdy z liści słońcem kapał,
gdy wyczułem twoje drżenie.
Trawy miękkie i soczyste
falowały wprost bezwiednie.
Upoiły rosą z wdziękiem,
utworzyły szczęścia wyspę.
Kiedy późny zmierzch zaskoczył,
lekki sen i zwiewną jawę,
cichy szept i nieba skrawek,
znów związałaś w splot warkoczy.
Komentarze (49)
Elka,
dzięki za miłe odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam :)
Bardzo romantyczny i piękny wiersz.
pozdrawiam
Isia05, Demona,
dzięki za miłe słowa.
Pozdrawiam przed wiosennie :)
Pięknie wplotłeś pomiędzy strofy ten warkocz. Moc
serdeczności.
Witaj Mariuszu,
Podoba mi się Twój piękny i niebanalny wiersz, a
zwłaszcza ta 'Wyspa szczęścia'. Pozdrawiam serdecznie
i dziękuję, za miłe odwiedziny:)
Helis, Zofia,
dzięki za miłe słowa.
Pozdrawiam :)
Piękny i bardzo dobrze napisany wiersz. Można się
rozkosznie, rozmarzyć:) Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam ciepło :))
ARABELLO,
to jest niedopowiedzenie, miejsce dla wyobraźni ;-)
Dzięki za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam :)
cóż pośród mniszków stać się mogło, że aż jabłonie
spiekły raka? jak romantycznie, pozdrawiam serdecznie
Kaczor 100, Al-bo,
dzięki za miłe odwiedziny (z przecinkiem) ;-)
Pozdrawiam :)
ladny warkoczyk:)
przed /aż/ mozna dac przecinek,
pozdrawiam:)
Tylko czytać i cieszyć się siłą przekazu.
Pozdrawiam Mariuszu.
Karat, Skorusa, Waldi1,
dzięki za miłe słowa w komentarzach.
Słonecznego dnia!
tylko czytać i uczyć się Twojego piękna ..