Daj drugi usmiech...tylko tego chce
Stałeś naprzeciw mnie…
Czekałeś, aż zielone światło rozbłyśnie na
sygnalizatorze.
Ty - wpatrzony we mnie….
Ja - udawałam, że cię nie widzę…
Twierdziłam, że nie istniejesz…
Zjawa…Duch…Zabłąkana
dusza…
Jednak ciągle tam byłeś…
Tkwiłeś w tym samym miejscu.
Twój wzrok wbity był w moja twarz.
Oczy wędrowały po mojej sylwetce.
…każdy kawałek mego ciała oglądałeś z
osobna.
Dłonie… nogi… twarz…
I wciąż od nowa,
Jak bym była siódmym cudem świata…
W nieskończoność potrafiłbyś błądzić
wzrokiem i po chwili znów odnajdywać
drogę.
Odkrywałeś we mnie co rusz coś niezwykłego
– wyjątkowego.
Zielone…
Ruszyłeś w moim kierunku.
Patrzyłeś mi prosto w oczy.
Rzuciłeś uśmiech – delikatny,
dyskretny, niepowtarzalny.
Wiedziałam, że był tylko dla mnie.
Dałeś go pierwszy raz i chyba
ostatni…
Wciąż idziesz.
Chwila…
Minuta…
Sekunda…
Minąłeś mnie.
Dopiero teraz zrozumiałam,
że już nigdy więcej cię nie zobaczę.
Zniknąłeś w mroku nocy.
Otulony mgiełka tajemniczości.
Tylko ja wciąż stoję jak głupia czekając na
zielone…
Widziałam cię chwile, ale nigdy nie zapomnę. Żyje tym... Marze bym zobaczyła cie kiedys jeszcze raz. Wtedy nie bede juz udawała, że cię nie widze. Obiecuje!! Daj tylko jeszcze jeden usmiech...drugie spojrzenie, a nie rozczarowanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.