danie główne
na skraju bankrutctwa
żebrząc o odwage
uczuciowa bieda
zżera od środka
to ponoć dieta po której nie ma efaktu
jojo
kilogramy zbędnych oh ah-ów przepadają na
zawsze
wewnętrzna metamorfoza
której skutki są nieodwracalne
karmie sie złością
ucze nienawiści,
przeklinam dzień, w którym poznałam swoją
największą słabość
dzień, w którym nauczyłam sie kochać
nowe menu
danie główne
na talerzu kamień
a zamawiałam Twoje serce
autor
rezerwowa
Dodano: 2012-09-23 10:38:16
Ten wiersz przeczytano 520 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
To wina kelnera, pomylił stoliki.
A tak poważniej,
bardzo ciekawy, podoba mi się.
Pozdrawiam:)
kamień po to żeby może miłość wygonić z krzaków?
Niech się nie chowa - wyjdzie do ludzi
a wszyscy ją zobaczą i może zaakceptują?
Pozdrawiam serdecznie
No ogonki przy "ę" mogły by być, ale ich brak
rekompensuje naprawdę dobry wiersz :) Mocno do mnie
przemawia. Pozdrawiam ; )
Mnie się podoba. :) Pozdrawiam. :)
Ciekawie o braku miłości. Trochę przeszkadza brak
ogonków przy "ę". Warto poprawić: "odwagę",
"karmię się","uczę", "się". Miłego dnia.