DARZ BÓR …
sprawa jest oczywista – pilnuj swojego łowiska
Jest bal myśliwski na nim biesiada
na honorowym miejscu zasiada
prezes a przy nim jego małżonka
ponętne ciało kryje garsonka…
W trakcie zabawy ta „łowna łania”
przed myśliwymi wdzięki odsłania
nie jeden zmrużył oko do strzału
wielu do tańca prosi ją śmiało.
A prezes wąsa podkręca z dumą
myśląc, że żona jest jego chlubą
piękne poroże głowę mu zdobi
o którym nie wie gdzie się dorobił.
Prezesie - jeśli masz „łowną łanię”
weź pod rozwagę ważną zasadę
miej potencjalnych łowców na oku
wtedy unikniesz „strzelania z boku”.
Komentarze (7)
Bardzo dobry wiersz z nutą ironii.Pozdrawiam:)
w takim razie udanych łowów
pozdrawiam
:))
Dobry wiersz Zdzisławie. Pozdrawiam.
Bardzo dobry wesoły z nutką
dobrej ironii wiersz. Dobra
satyra nie jest Ci obca Zdzisławie.
Przykro jest nosic takie poroze, lecz w życiu wszystko
przytrafic się
moze. :)Pozdrawiam cieplutko:)
świetny. śmiem tylko wtrącić że może lepiej brzmiałoby
ŻE SIĘ DOROBIŁ'
sorki. miłego...