3 Daty
Zgasło światło, zapłonęły spojrzenia,
zniknął strach już z tego cienia,
a w nim ciało jest kruchutkie,
tak pragnące, tak malutkie,
patrzy ono w Twoje oczy,
zaraz rozkosz je zamroczy,
najpierw twarzy, jest zbliżenie,
potem usta, odrętwienie,
już ze szczęścia mnie pożera,
tak radosna jestem, szczera!
Czuję smak Twój słodki taki,
czuję usta Twe i znaki,
do mnie szybko docierają,
moje ciało rozbudzają.
Ty całujesz mnie tak czule,
jeszcze mocniej w Ciebie wtulę,
moje ciało, by poznało,
jak do szczęścia jest mi mało.
Ręka Twoja strachem drżąca,
zawsze słodko tak pachnąca,
czule twarz mi obejmuje,
już namiętność w sercu czuję.
Niżej schodzi, tam gdzie brzuszek,
czuję - gładka jest jak puszek,
chwilę pieści lecz ucieka,
wyżej - praca ją tam czeka,
tam dochodzi gdzie serduszko,
lekko kładziesz mnie na łóżko...
Jestem jakby w szoku chmurze,
ręce me zastygły w górze,
tak jakby powiedzieć chciały...
że się żądzy posłuchały...
A Ty ciągle, nie przestajesz,
pieścisz mnie i rozkosz dajesz,
potem obydwa całujesz,
mocno tak je obejmujesz,
ja unoszę się z kłopotem,
lecz ty kładziesz mnie z powrotem...
Chwilę patrzysz skromnie w oczy,
czym mnie ciało Twe zaskoczy?
Nagle rączka Twoja schodzi,
patrzysz czy się ciało zgodzi,
lekko wsuwasz - już DOTYKASZ!
to przesuwasz ją, to znikasz,
w końcu punkcik ten znajdujesz,
lekko w palce go ujmujesz,
ruszasz lekko, a ja płonę,
pierwsza rozkosz w moją stronę,
mocno, szybko, tak uderza,
sama nogi mi rozszerza,
tak by więcej miejsca było,
by się nigdy nie skończyło...
Chcę tak płonąć, tak przy Tobie!
Chcę Cię widzieć w Twej osobie!
Chcę byś po nade mną była!
byś mnie ciałem swym przykryła!
żebym tak bezbronna mała,
tylko Ciebie się słuchała...
jeszcze z sercem tak gorącym,
z ciałem małym, lekko drżącym,
w Twoją stronę się odwracam,
za swe szczęście dług Ci spłacam...
wsuwam teraz rękę swoją,
jestem Ci rozkoszy ostoją,
patrzę jak się cała wijesz,
patrzę jak szczytujesz, żyjesz!
I Ty na mnie patrzysz szczerze,
gdy tak koło Ciebie leże,
w oczach Twoich rozkosz widzę,
już nie boję się, nie wstydzę.
Bogu jestem pełna wdzięczności,
że mogę Cię zaspokoić do
nieprzytomności...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.