Dawne wspomnienie z ulicy
skąd wiedział....
idę ulicą.
zatopiona we własnych myślach.
nic nie widzę.
tylko myślę.
nagle budzę się ze swojego snu.
rozglądam się.
czuję na sobie czyjś wzrok.
i zauważam.
jego,
który patrzy prosto w moje oczy.
nie, to chyba nie o mnie mu chodzi.
patrze za siebie, ale nikogo nie ma.
znów odwracam głowę i....
widzę go bliżej,
idzie w moją stronę!
skądś go znam.
ale nie wiem, nie pamiętam.
twarz jakaś znajoma...
postać i....
zatrzymał sie.
stanął przede mną.
a ja nie wiem co robić.
ze strachu drętwieję.
nie mogę się ruszyć.
i patrzymy w swoje oczy.
nikt tak na mnie nie patrzył.
nic nie mówię.
on tez nie.
bo po co.
chyba nam dobrze tak jak jest.
już go pamiętam.
uśmiecham się.
on odpowiada tym samym.
mam mu podać dłoń?
zaufać, skoro kiedyś zawiódł?
nie, już się nie wacham.
wybaczam i idę z nim.
za rękę.
w kierunku,
w którym podążałam od zawsze.
w stronę światła.....
wiem, ze będzie dobrze.
już dobrze.
wzdycham
a on, jakby czytał w moich myślach
zatrzymuje się.
chwilę patrzy mi w oczy.
i przytula.
nie wiem, skad on wiedział,
że tego najbardziej potrzebuję?
...czego najbardziej potrzebuję?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.