De Szampon
Trzymamy się za ręce w ramce gorącego
powietrza.
W nim lęgnie się spadzioł igłą
przekłuty.
Taki balon zmarszczony, bo zwietrzał.
Spadł jak ścięty łeb zakuty.
Piękny pejzaż z uniesionym palcem -
pędowietrzny kierowca po studiach.
Pokazuje przechodniom ich miejsce,
gdzie za dnia nie dociera i jutrznia.
Rudość włosów demonic go bierze -
starszy pan już patrzeć nie może,
bo przed wojną dosiadał smoka.
Nierealny - pracował przy dworze.
Przez godziny tak można ogłupieć,
patrząc jak też poezja się wije.
Wszędzie twarzy nie widać, bo gdzież tam
-
tylko cielność i świńskie są ryje.
A ten wiersz to próba translacji,
by bazgroły niektóre uściślić.
Kopiuj-wklej zastosujmy najlepiej
i jest wiersz Koledzy Artyści.
A i tak nie zrozumie nikt myśli.
Nowa nastała pisarska bohema - łatwo w niej utkwić, kiedy myśli nie ma.
Komentarze (20)
Ciekawe, jakby zabawne
Sto procent racji. Awangarda! :-)
Pozdrawiam
Wszystkim dziękuję za uwagę i cieszę się, że tekst
wywołał dyskusję i myśli wymianę na okoliczność
poezji.
Dobranoc Państwu
andreas, przyznaję Ci rację. Też mam często wątpliwość
czy coś jest wierszem, czy prozą zapisaną w słupku.
Czasem mam także wrażenie, że niektórzy poeci bawią
się czytelnikiem, zamieszczając oderwane od siebie
frazy, które w żaden sposób nie łączą się ze sobą, a
są jedynie zagmatwanym zlepkiem słów. Myslę wtedy: a
cel? Ale ja tak często w duchu pytam ;-))
Jedno jest pewne w takim razie;jeden woli córkę,inny
teściową...
Ja z kolei nie lubię,gdy prozę pisaną w słupku nazywa
się wierszem.Muszę się przyznać bez bicia,że nie
czytywałem i do tej pory nie czytuję żadnych
wierszy(oprócz tych na portalu,a raczej na
portalach,bo bywałem w kilku). Za to przez pół wieku
pochłaniałem prozę(jakieś dwie książki tygodniowo).
Trochę by się tego zebrało,gdyby ułożyć jedną na
drugiej.
Nie tak dawno,przypadkiem, usłyszałem na falach
radiowych jak jakiś "wielki znawca"- redaktor
zapowiedział wiersz J. Hartwig,a potem go
przeczytał.Była to najzwyklejsza krótka nowelka pisana
prozą,która zresztą ani mnie nie oziębiła,ani nie
rozgrzała,nie mówiąc już o jakichś dreszczach na
skórze.
I zadałem sobie pytanie-czy ja jestem walnięty w
czaszkę,czy ten "wielki znawca"?
I może to by było na tyle,bom się za bardzo rozgadał.
Ależ Ewo dokonale zrozumiałam Twoją wcześniejszą
wypowiedź, nie trzeba aż takich szczegółowych
wyjaśnień :))))
Aby nie zostac posądzoną o inne intencje niż
przedstawiłam w komentarzu ponizej, dodam, że Twoją
poezję, Autorze, cenię niezmiennie, uważając ją za
poezję wysokiej klasy. A poniżej zawarłam rozważania
na temat różnorodności poezji i jej odbioru. Z
naciskiem na: "odbioru".
Powtórzę za Ewą M. 'Dobra poezja obroni się zawsze.
Nawet najtrudniejsza.' Więc kolego, może następnym
razem uda Ci się napisać coś interesującego. Nie
poddawaj się. Serdeczności.
cii_sza ma rację. Dobra poezja obroni się zawsze.
Nawet najtrudniejsza. Kiedy jest autentyczna.
Emocjonalna i mądra. O czymś.
Ta przedumana i całkiem niezrozumiała też znajdzie
zwolenników. Choć nieraz się zastanawiam, nie mogąc
skumać o co w jakimś wierszu chodzi, albo gdzie w nim
dowcip, skąd inni to wiedzą, pisząc o rozbawieniu do
łez, albo o głębokiej treści. A gdyby tak zapytać, oj
pewnie byłby nieraz kłopocik. Przypuszczam, że nie
tylko ja cierpię na ten dysonans poznawczy. Staram się
go nie redukować odfajkowaniem na liscie obecności ;-)
:)))
A to ci dopiero ironia:))
podpisuję się pod komentarzem ciisza
myślałam, że proste wiersze bez metafor są nic nie
warte, naturalistycze proste nie mają się nijak do
poezji a tu niespodzianka
:)))))
Przepraszam, ale nie mogę się opanować. Rozbawił mnie
Pan i ta
poezja "wszechbytu":))))
i to:
ten wiersz to próba translacji,
by bazgroły niektóre uściślić.
Kopiuj-wklej zastosujmy najlepiej
i jest wiersz Koledzy Artyści.
A i tak nie zrozumie nikt myśli.
Osobiście bardzo lubię trudne wiersze, te nowomodne
również, ale już mi się, że tak powiem gusta powoli
wyrabiają;)
Najbardziej nudzi mnie monotonia, monotematycznośc,
gdzie wiersz podobny do wiersza jak kopia, gdzie
klimat wciąz ten sam i aby dziwniej, aby zaskoczyć.
Nic z prostoty, a ta najpiękniejsza.
No ale i takie wiersze znajdują odbiorców, fanów.
Każdy lubi co innego. Nawet jesli nie rozumie, czasem
wyczuwa podświadomie;) o czym się pisze.
A patrz Pan:) jak pisze np. Dehnel, albo
Chowaniec(choć nie bardzo Go lubię), albo mój ulubiony
Podlipniak, czy Różycki Tomek, czy Julia Hartwig, czy
mniej znani, jak Łukasz Witkowski... używają
skomplikowanych metafor, ale wszystko ma sens, jest do
zrozumienia, do ogarnięcia bez ślęczenia godzinami nad
wierszem. No i różnorodność:) Klimatu, tematów.
No to mnie Pan natchnął do przemyśleń:)
Pozdrawiam.
Cóż za dyskretna, że aż finezyjna krytyka po wersach
tu myka. Łał!
Jakże "uniwersalna" acz wycelowana!
Palnęło się?
Feee
Jeszcze mi się myśl nasuwa.
Poezja "wszechbytu":
im mniej zrozumiale,
tym więcej zachwytu.
;-))
"Nowa nastała pisarska bohema-tylko w takiej
utkwić,kiedy myśli nie ma."
Pozdrowionka.