Debiut
Kiedy mijałem granice krainy
gdzie niemal nieprawdziwe jest wszystko,
za to nic nie jest niemożliwe,
gdzie dotychczasowa
szara, nudna droga
obrodziła w tysiące kolorowych
-ach, jak bardzo kolorowych dróg...
Tak więc kiedy przekraczałem te niemalże
mistyczne
bramy,
gdzie wolno skosztować tysiąca płatków
z tysiąca róż,
gdzie wolno grzeszyć
-ach, jak bardzo można grzeszyć (...)
nie czułem jeszcze
łez aniołów
spadających mi na plecy.
Jesień 2001
Komentarze (5)
jest poezja
A anioły płaczą...
droga do grzechu tak! okupiona jest łzami Wiersz
zakończony prawdą Barwny obraz ze snu a jest życiem
Dobry wiersz w przesłaniu ładna forma
sam naprawdę nie wiem co powiedzieć... wiersz ciekawie
napisany, ale najbardziej podoba mi się, że ma sens.
Brawa także za puentę, zmuszającą do myślenia. duży
plus :) pozdro
między snem a jawą?;) dobrze czasem odsunąć się od
rzeczywistości.podoba mi się