Debowa alejka
W debowej alejce ostatnia rozmowe
odbylismy,
wczesniej na koncercie za rece sie
trzymalismy.
Idac, zbieralismy czerwone liscie klonu-
nie spieszylo nam sie wcale do domu.
Na marcepan sie umawialismy,
w gory razem isc chcielismy.
Raz nawet porwac sie dales,
i na Perle Zachodu piekne gwiazdy
pokazywales.
Czulam wtedy wiez naszych dusz.
Dzis sprawiles, ze nie ma tego juz.
Jednym gestem, jednym spojrzeniem
pokazales mi, ze nic juz nie wiem.
Ucichly nasze zywe rozmowy,
Mysli przestaly naplywac do mej glowy.
Nastala bolesna cisza z Twojej strony.
Znajomosc ta krotko trwala
Lecz intensywnie sie rozwijala.
chcialabym abys mnie jak na pierwszej nocce
zapamietal
I moze czasem sam z siebie sie odezwal.
Diabelski usmiech niech pozostanie,
Dziekuje Tobie za kazde nasze spotkanie.
Komentarze (2)
Sympatyczny wierszyk. Ładniej byłoby z polskimi
znakami. Pozdrawiam
Ładnie rybko piszesz o przyjaźni.