Dekady zepsucia
Nademną gwiazdy surowe
jak z ołowiu kwiaty złowieszcze,
we mnie komet astralne zwierciadła
co kruszą się pod stopami światła...
Spod granitowych cokołów
trucizna się sączy gorzko i niemo,
uśmierca nas medialna bestia
mrożąc swym okiem obojętności
nasze przejęte w mroku zmysły.
Staczamy się idąc, płynąc docieramy
do swych najodleglejszych krańców
opisanych od poczęcia w wielkiej księdze
zdarzeń i morowych dekad
czyniących teraz swe milczące
pełne robaczyc ruchy i gesty.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.