Demon...
Głucha cisza opętała pokój...
Nie mógł myśleć,
Nie czuł bólu.
Został sam choć od zawsze był,
A kiedy chciał przytulić się do kogoś
wszyscy zasypiali....
Nie dawano mu nadziei,
Myślał leżąc odkryty,
Już jeden po trzeciej nocą...
I nagle....
Wszędzie bolesny krzyk!
Każdy ruch uwolnienia był zabroniony!
Złapał za róg łóżka i upadł..
Upadł na podłogę bez dywanu.
Już się bał...
Same łzy...
Chwila spokoju i znów.. - trzask!!
Paznokcie obdarte od rys po ziemii.
Tłumy krzyków w jednej chwili,
kraty przed oczami choć to tylko
ściana...
To tak strasznie..
boli...
Chwila zapomnienia,
bezmyślność...
Nie było obok nikogo kto chociaż mógłby na
to patrzeć..
Współczuć..
Z ust kreseczka krwi boczkiem się ulewa,
Nawet jej nie otarł.
Trach!
Opadł na ziemię bez ruchu..
Jeszcze jeden ruch palcem,
Ostatni ruch...
...A demon był już w piekle...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.