Deszcz
Mokry perkusista – fanatyk,
szaleniec
bębni w parapety z obłędem i pasją.
Silnie, to znów lekko. Co chwilę rytm
zmienia.
Hałasu narobił. Nie pozwala zasnąć.
Na dachu wystukał: „Schodami do
nieba”.
Złagodniał, by potem znów z furią
uderzyć.
Muzyk niewybredny. Niewiele mu trzeba
–
wystarczy miedziany dach kościelnej
wieży.
Oboje słuchamy. A każde inaczej.
Dźwięki brzmią w półmroku dosadniej niż za
dnia.
Mokry perkusista o duszę zahaczył.
Moja to czy twoja? Wciąż słyszę jak łka...
Komentarze (16)
bardzo fajny:-).lubię deszcz.pozdrawiam
Eni, tym razem to zrobiłeś potężnego susa w górę.
Wiersz zdecydowanie najlepszy jaki od dawna czytałem.
Aż mi się zimno zrobiło od tego deszczu. To sztuka tak
obrazowo opisać deszcz.
"Moja to czy twoja?" świetna metafora z tym perkusistą
:-)
....deszcz potrafi nastroić duszę...;-))) pozdrawiam
mokrych liści szelestem....;-)))
nie lubię i nie przepadam za deszczem....ale twój
wiersz przeczytałem z zainteresowaniem jest w nim
dusza...pozdrawiam
ciekawe skojarzenie...muszę skopiowac wiersz, wart
przemyślenia ...fajna by była piosenka o deszczu
perkusiście
Oj, daje dzisiaj, do wiwatu daje, może ten piękny
wiersz złagodzi jego obyczaje:)
bardzo ciekawie napisane :)
...piękny wiersz choć nie wiem czy bym nie zahaczyła o
niebo,gdyby mi ktoś nie dał spać w nocy...
Ten perkusista to pewnie Bonzo z Led zeppelin :)
Ładnie, bardzo ładnie, W końcówce trochę zkłócony rytm
(a przecież to deszczowa piosenka). Proponuję - razem
z deszczem wciąż łka. Pozdrawiam.
Tylu słucha, a każdy inaczej to odbiera:))
Bardzo ładnie i obrazowo. :)
Dobre porównanie, fajny odbiór, ogólnie ciekawie
wyszło, pozdrawiam ciepło:)