Deszcz
Deszcz mi ostudził zapalczywość,
którą od dawna gromadziłem.
Stałem się znów osoba miłą,
słowem też rzadziej już grzeszyłem
A jeszcze wcześniej byłem draniem,
gniew poniewierał całym ciałem.
Umysł pulsował wciąż żądaniem,
i nic innego już nie chciałem.
Deszcz jednak sprawił zamieszanie,
gdzieś zagubiło się pragnienie.
Już zapomniałem jak być draniem,
jak ma wyglądać też cierpienie.
A jeszcze jutro mogłem działać,
dawać upusty złej wściekłości.
Została z tego sprawa mała,
ważnością obrósł sens miłości.
Na deszcz zwaliłem taką zmianę,
tęcza dopięła całość sprawy.
Do dzisiaj leczę krwawą ranę,
a robię to dla dobra sprawy.
Komentarze (5)
deszcz zawsze na posterunku
Pozdrawiam serdecznie
Deszcz, życiodajny miód :)
Zwaliłeś winę więc na deszcz,
głowę ochłodził, o tym wiesz.
skoro deszcz łagodzi charaktery- kochajmy deszcz!
Umysł pulsował wciąż żądaniem,
i nic innego nie żądałem.
żądaniem / żądałem
może Grandzie np. tak
Umysł pulsował wciąż wezbrany
i nic innego nie żądałem.
pozdrawiam :)