Deszcz w Sokółce
Miliony wodospadów ciemną rzeką gnają...
To okno mnie wzywa, zwyczajne okno
To mój współczesny telewizor
Na deszcz, na wodę, na deszcz
Wiosennym dreszczem łomoce
W moim sercu, które moknie
Na balkonie przez kraty na deszczu
Na balustrady, zasłony patrzeć przez nie
mogę
Ta brzoza co na pustynnej ziemi
Zwoje swe uchowała potomnej
Ja teraz, by czytać, a ona rośnie
Na deszczu strugach odesłanych w dół z
nieba
Nie niemych posłańców co los ratują
Nie bardów i grajków zasługa
Przecież to zwykły deszcz, moja mała
burza
Gra swą muzykę, do okna mnie wzywa
To deszcz, wodospady z rynien
Ten drobiazg, przez który żyje ta lipa
Ten obraz, telewizor, ta ziemska skorupa
Mój deszcz, wodospady, samochody...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.