Deszcz zbawienia!
Wciąż tkwiąc w lekkim szoku.
Ocieram zamaszyście łzy wstydu.
Drobny deszczyk stuka w szybę.
Jakby pukał i szukał schronienia.
W dzikiej nostalgii teraz pogrążona.
Liczę chwile, smutki i godziny.
Sumując wszystko niedbale
wciskam guziczki na kalkulatorze życia.
Wnet, nie zastanawiając się długo.
Otworzyłam okno i wpuściłam deszcz.
Pospiesznie łapiąc w dłonie ulewne
krople
zamykam przeczytane od deski ,do deski
rozdziały mojego życia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.