Deszczowe myśli
W warkoczach deszczu jest nadzieja,
niech zmywa blade, szare smugi,
w skrzydlatych krzewach smutek w
cieniach,
w uśmiech zaklina, promyk długi.
Te krople żyją w soplach zimy,
nadzieją wieczną tak zastygłą,
że promyk porwie w jednej chwili
ożywi blaskiem, porwie w śmigła…
Na nic płakanie innych deszczy,
drapanie ran, rozbite szyby,
bo drobne myśli biegną w wieczność,
ożywią świty, arii pieśnią…
Rozbłysną pewnie znów niedługo,
radością serc tych młodych wróbli
i już inaczej, wodną strugą
popłyną na kraj marzeń, w smugi…
Warto czasami deszczem płakać,
zamarznąć myślą – snem w kałuży,
z nadzieją w sercu, wiosny czekać,
i gwiezdnym błyskom czasem dziwić…
A nuż, potężny wulkan wzbudzi,
rozbłyśnie snopem iskier kiedyś,
spadnie tym deszczem w serca ludzi,
znów z pięknem myśli w gwiazdy
leci…
/Kraków, 4 luty 2007, godz. 9, 30/
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.