Diddy Shovel
Każdy chciał być jak stary Diddy
i nasłuchiwać w porcie wiatru
siedzieć, pić kawę i zza szyby
kiwać na powitanie statków
...
Okrzepł na morzu jako dzieciak
pływał u wuja na szkunerze
przy pracy czas mu szybko leciał
czuł, że rybacki fach go bierze
łowił czas jakiś przy Belle Isle
pracował na przybrzeżnym promie
znał wszystkie wody, wiatry wszystkie
i nigdy nigdzie nie miał domu
był podporucznikiem w czasie wojny
w marynarce wojennej służył
jak sztorm był zwykle niespokojny
dziki, gwałtowny tak jak burza
minęła wojna, znowu Diddy
został na lądzie i bez pracy
nie tęsknił wcale łowić ryby
nie chciał portowym być pijakiem
znalazł robotę jako strażnik
wyszedł wyzwaniu naprzeciw
on nie znał lęku, był odważny
aż nagle w sześćdziesiątym trzecim
przygnało go do Killick-Claw
gdzie został portu kapitanem
i blisko przez trzydzieści lat
po molo włóczył się od rana
...
Któregoś dnia szalony Shovel
wyszedł na klif i nagle skoczył
mówią, że dobrze wybrał skałę
i że spadając nie zamknął oczu
Komentarze (6)
ech tekst porywający tylko melodię podłożyć i śpiewać
"nową szantę"
Pozdrawiam serdecznie:))
Świetny materiał na szantę. Trochę do wyrównania rytm.
Zakończenie rewelacja. Ciekawe jaki jest los tego
wiersza, czy kiedykolwiek został wykorzystany jako
tekst szanty.
:)porywająca historia :)
Wspaniale opisana historia zycia marynarza.
Rzeczywiscie to bedzie swietna szanta,bo bedzie
,prawda?
niesamowite... maksymalnie wciągnęła ta opowieść, i to
zakończenie, skoczył w kolejną przygodę :-)
Przeczytałam z ogromną przyjemnością :-)
Podstawić melodię i ładna szanta!