Dla chleba powszedniego
Na kogo to się uwzięły celników wielkie
oczy
Cienie dygocącej trwogi wzbija się fala za
falą
Wystarczy zawrzeć najczarniejszą obronę
By jak pluskwa podkulić się pod
autokarem
Zaryzykować życie dla chleba
powszedniego
Wdychać spaliny z głodu – przepłynąć
na gapę
Między snem a spojrzeniem otchłani
przepaść
Człowiek upodlony wzgardą przez
człowieka
Uda się lub nie uda wysiąść na brzegu
Europy
Bez dokumentów nie deportują bezdomnych
Niewolnicy bez niewoli na łaskę Caritasu
zdani
Raz w tygodniu gdy nikt nie pyta dlaczego
prosi
O tym milczą media przymykają obojętnie
oczy
W Cieśninie Gibraltarskiej grobów się nie
liczy
Gdy pod zasłoną nocy zbłądzą na zburzonej
fali
Z wyczerpania toną jakże często matki i
dzieci
O obronę życia w zarobku walczy pół
świata
Jakby ten co ginie z głodu był niewiele
wart
Szaleństwo żałobny zamęt serce pęka z
żalu
Gdy się widzi dalej niż własny czubek
nosa
Ludzie piszą o miłości ale to tylko słowa, słowa.. gdyby zamienić je w czyny można by było nie jedno życie uratować. Może więcej korzyści z krzyku w puszczy bez końca niż z obojętności serca.
Komentarze (4)
chleb dla kazdego....smutny obrazemk nam
przedstawiasz....wzrusza i powoduje
konsternacje...dalczwego tak sie dzieje......Pan to
rozstrzygnie..pozdrawiam...
Wędrówki ludów to historyczne zjawisko i ma coraz to
szersze przyczyny, nie tylko za chlebem.
oto poezja zaangażowana, walcząca! peel chce być
głosem sumienia dla obojętnej tłuszczy? czemu nie? -
może! przybędzie głos więcej - wołających na puszczy!
i tak bez końca.. bez końca..
Świata nie uratujemy. Mało możemy. Łatwo do innych się
pisze lub gada. Idź, walcz! Na Ciebie też czeka
rewolucyjny karabin i barykada!