Dla Halinki
Do dziś miałem ja ideał żony
Com dziś ujrzał byłem przerażony
Mianowicie byłem ja u brata
Com zobaczył to jest koniec świata
Byłem ja mu spawać koniec płota
Trzeba robić chociaż dziś sobota
Brat nerwowy jest od urodzenia
Wciąż przytyki miał do jej siedzenia
Cóż Halinka sama robić miała
Przecież właśnie obiad gotowała
On zaś chciał by słupki malowała
W pewnym momencie nie wytrzymała
Jak nie huknie!
Jak nie wrzaśnie!
Jakby piorun trzaśnie właśnie
Nagle zadrży wir powietrza
Nic dodawać tu nie potrza
A ja taki przerażony
Nie chcę właśnie takiej żony
Bo od takiej ja uciekłem
Bo przy takiej ja się wściekłem
I tak uległ mój mit właśnie
Niech to piorun trzaśnie właśnie
Od dziś nie chcę żadnej żony
Taki jestem rozżalony.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.