dlaczego
w oknach krajobrazów szukam pociechy
w ujrzane stawy wtaczam oddech lata
zazdrość zanurzam – krwawe
uśmiechy
dębowe uściski rąk mego kata
w poranną szarość wtulam swój policzek
głaszczących myśli słyszę podniecenie
one już widzą na mej szyi stryczek
choć wciąż oddalam tryumfu zwątpienie
widziane z daleka oczami motyla
pożółkłe w konaniu pod powieki
strzeliste
plugawe złudzenia jak mordercza chwila
w pogoni życia – spojrzenia
ogniste
usłyszeć warto – w pół drogi
zawrócić
wspomnienia zebrać na kształt kalendarza
gdy już odejdzie – po cichu
zanucić
smutną melodie którą on powtarzał
Komentarze (2)
wiersz ma melodię treść o sprawach dawnych które bolą
i wracają Tworzy intymność Pięknie.
Się wpiszę..bo spodobał mi się :)..Taki..niedojrzały
:)..proste rymy..Nie sztuka pojechać..każdy głupi
umie..Jednak pisz..i aby coraz lepiej.. M.