Dlaczego zbierała maliny?
sprzedawała maliny, które wcześniej sama
nazbierała
tak powiedziano na jej pogrzebie : tak ją
zapamiętaliśmy
z kobiałkami przed sanatorium
nawet na pocztówce - wyczekuje
został ze swoją emeryturą
pracował na nią
miał stanowisko pracy
ubranie do pracy
kolegów w pracy
określone obowiązki
regulamin, urlop
chodził do pracy
przychodził z niej
pił po (incydentalnie w czasie)
konto bankowe ze stałym wpływem pensji
świętował w dzień wolny
a w domu — był zawsze po
pracy
Nierozbudzonym świtem, uciekała w
chrusty
malinowe. Komary lizały głaszczkami
i kłujkami pod brodą, związaną chustami.
Polar ciałem rozgrzany, rozpięty pod
biustem.
Tam zbierała dorodne maliny — pachnące,
lepkie słodkim w dotyku. Aby nie
odpuścić
żadnej, niczego, ot tak lekko. Nie
wyrzucić
tych rumianych, lecz kruchych, wymuskanych
słońcem.
Wilgoć zatrzymywała się na jej okrągłych
grudkach, pokrywających przemarznięte
palce.
W domu przesypywała każdą z nich w
kobiałkę.
Delikatnie, z uwagą, by się sprzedać
mogły.
ludzie wybrzydzali – a te pogniecione, a te
niezbyt pełne, a te obok — taniej
przechadzali się tam
i z powrotem, gdy stała w deszczu
lepiej było przy Stokrotce – kuracjusze
zwykle uśmiechali się
częstowali — pozwalała
zamieniali kilka słów
o malinach
bo przecież
były
bardzo ładne
https://poezja.org/utwor/166757-dlaczego-zbierała-mali ny/
Komentarze (17)
Pięknie dziękuję :)
ooo... jak ja uwielbiam takie historie...
interesująca struktura wiersza, taki tryptyk trochę, i
obraz życia, ona, jej maliny, jej mąż, jej krzyż...
robi wrażenie
A mnie się tą niełatwość teksty podoba. Czyni go
niemal fantastycznym.
można zadrwić i z miłosci jeśli ona już echem
przeszłości
Też bym pewnie uciekała w maliny przy takim chłopie :(
Pozdrawiam.
@ moliczko - Dziękuję Ci za wizytę. Te reklamy mnie
też irytują i też mi czasem pożera... Na pewno masz
rację, ale uwierz, ja cały czas staram się pisać
najprościej...
P.S.
Teraz w nieskonczoność próbowalam poprawić literówkę;
pisałam, że...
Teraz dokończę, bo nie wiedziałam czy przejdzie.
Pisalam, że to dla mnie niepotrzebnie trudny,
skomplikowany tekst o najprostszych ludzkich
sprawach...
Wybacz.
To nie zarzut, to stwierdzenie i mój gust.
Ostatnio ja dostałam komentarz; "za mało
kombinujesz..."
I to też sedno moich tak rozmyślań, jak i zapisów.
Dziękuje Ci za pamięć.
Serdecznie pozdrawiam.
Witaj
trzeci raz próbuje napisać komentarz wszystkie pożera
reklama o wychowaniu- koszmar.
@ Aniu - dziękuję, już myślałam, że nikt mnie nie jest
w stanie zrozumieć, że te uczucia są zupełnie
nieczytelne.
Niekoniecznie ten wiersz jest wyłącznie o miłości -
kochający wiersze lubią o niej myśleć, jakby była
jedynym motorem działania. To opowieść o prostych
ludziach i prostym życiu, w którym miłość może być, a
czasem nigdy nie jest - dodatkiem. Myślę, bo sama się
nad tym zastanawiam, że nie ze względu na miłość do
niego zbierała maliny.
Pozdrawiam :)
@ Dziadek Norbert - maliny są pyszne :)
Smutny obrazek z czyjegoś życia... U Leśmiana miłość,
taka ciepła, gorąca wręcz, zmysłowa... U Ciebie też
miłość, miłość kobiety do mężczyzny, ona w imię tej
miłości zbierała maliny, mimo upału, mimo komarów, a
później sprzedawała, nawet w deszczu. Stawiała jego
ponad siebie, on żył w komforcie człowieka który
pracując ma dni wolne, ma święto... Ona miała tylko te
maliny i jego. Dlaczego zbierała? Może to umiała
najlepiej, może kochała uśmiechy ludzi którzy kupowali
tę soczystą słodycz...
Rozgadałam się.
Pozdrawiam :)
Och życie, jakże różnym bywa,
jednych wciąż cieszy, innych smuci,
Twój wiersz trochę prawdy odkrywa,
a maliny? Każdy je lubi...
Ja w swym ogrodzie je posiadam,
i z rodzinką co roku zjadam...
Fajny, smutny wiersz. Pozdrawiam. Miłego dnia :)
@niezgodna - bardzo dziękuję za uwagę :) znowu trudne
- jeśli tak piszesz, pewnie tak, może to jest źle
napisane, a starałam się już najprościej... Myślę, że
gdybym mogła Ci przeczytać ten wiersz, wydał by Ci się
zrozumiały (a może mi się wydaje?). W tej pierwszej
części jest raczej ironia - o szacunku dla ludzi,
którzy pracują - to jest historia ze Śląska.
("W domu - był zawsze PO pracy" - a ona już zmarła)
Myślałam, że odniesiesz się po prostu do środkowej
części, serca - tam, gdzie jest ten niby-Leśmian, czy
to Ci się widzi - no przecież tam klasycznie chyba
jest?
Ja sobie żartuję z poezji, Stefi, z poezji
romantycznej zwłaszcza.
Ale nie zmuszam, dzięki za szczerość - prostu coś
jest słabe, pomimo starań piszącego, może i tak tutaj
być. Może też tak być, ze za wiele nas różni po
prostu, że mamy zupełnie inne doświadczenia.
Pozdrawiam serdecznie:))
@ Marek - dziękuję.
Każde postępowanie ma swoją przyczynę.
Smutny życiowy przekaz z pewnością ma swoje podłoże
skłaniające do owego życiowego postępowania.
Wiersz skłania do refleksji.
Pozdrawiam.
Marek
…dlaczego zbierała maliny, patrząc pod kątem Leśmiana,
‘maliny’ są tu odnośnikiem do miłości, dla partnera,
oddanego, punktualnego i kochającego, który codziennie
po pracy, wracał do niej… nie lubiła swojego zajęcia,
często było ono jak krwawe żniwo, zbierane przez
komarzyce urzędujące na jej biuście i brodzie…
odeszła, być może raniona ostrzem jakiejś choroby, ale
zapamiętana, zapamiętana jako miłująca i oddana
słusznej sprawie jaką jest zgodne życie…
nie lubię tego tupu pisania, wolę poezję rymowaną;
poprosiłaś mnie o ocenę, jest ciężki w odbiorze, w
temacie ludzkiej codzienności, ma głębię i to
zatrzymuje… pozdrawiam i spokojnego dnia życzę:)