dno
spadłaś w głębiny ciemne
nikt nie zapukał od dołu
zamulona rzeka życia
nie miała drugiego dna
w jednej chwili
przeleciały sekundy losu
nie było nic żeby
serce znowu zaczęło bić
malutkie chwile radości
zarośnięte krzakami boleści
nadzieje zdeptane
przez ludzkie stopy
optymizm zasypany głazami
a teraz twoje ciało
otulone w mieliznę dna
staje się całością przemijania
jak wrak statku o którym
zapomniał świat.
Komentarze (4)
Wybacz ale nic dobrego nie znajduje w Twoim wierszu,
chyba dałaś adekwatny tytuł do treści :(
Retrosprekcjo masz rację mi też coś nie "gra",trzeba
będzie poprawić:)Dziękuję za radę i na pewno nie czuję
się urażona, wręcz przeciwnie każda wskazówka jest na
wagę złota,pozdrawiam cieplutko
Dziwnie mi się gryzie dwukrotne użycie słowa "dno" w
pierwszej zwrotce ;) Jednak znawczynią nie jestem,
więc bez obrazy.. Poza tym wiersz naprawdę przypadł mi
do gustu, dobra puenta. Pozdrawiam cieplutko, +
wiersz ciekawie poprowadzony,dobre metafory,pozdrawiam