dno snu
w mojej duszy szklanym domu
noc zagląda poprzez szparę
sadzą oszronione wrony
patrzą w oczy jej zuchwale
leżę w cichej bieli łóżka
do snu układam ołtarze
nie zmówione złote trony
jak woskowe martwe twarze
i spoglądam – księżyc cieniem
rozkołysał w gwiezdnych morzach
uciszony krzyk aniołów
rani stopy na bezdrożach
wyczekując świtu łaski
mgła przykucła w ciemnym borze
i w pozory przeobraża
łez perlistych ciche morze
tak w niemocy jak w zachwycie
trwogą żółty motyl płynie
skrzydełkami błogich marzeń
zatopiony smutek w winie
krótką chwilą zakołuje
deszczem cichym w szybę trąci
i przekona sny płochliwe
że spokoju ich nie zmąci
Komentarze (2)
gratulacje -urzekła mnie ogromna
malowniczość.Pozdrawiam
Tęsknota za błogim snem:)?U mnie za snem w
ogóle:)..Jutro śpię do 10-ej heh..Dobrej,dobrej..M.