DO CÓREK
jesteście na wyciągnięcie ręki
... po telefon
a rozmawiam z Wami
w mojej wyobraźni
sentymentalnej
w marzeniach nieśmiałych
jak światło księżyca
w wierszach Konstantego
we wspomnieniach
tkliwych
gorzko-słodkich
mimowolnych westchnieniach
żalu i poczucia
... winy
jesteście jak złote
wiosenne mlecze
muskane nazbyt natrętnie
ciepłym wiatrem
... moją tęsknotą
mlecze
wyrosłe na przeoranej
niedojrzałością
i niesprawiedliwością
łące mego życia
kiwacie się ulegle
odbijając obojętnie
w słonecznym lustrze kwiatów
moją ojcowską miłość
... nieodwzajemnioną
Komentarze (3)
Wielka szkoda...nie trać nadziei,czas działa na Twoją
korzyść...muszą dorosnąć do tego-Kolego...pozdrawiam
serdecznie...
Z wzajemnością różnie bywa! Pozdrawiam!
Bardzo interesujący wiersz. Przeczytałem z uwagą i
przyjemnością. Nagradzam ten piękny wiersz PLUSEM=+!