Do góry pewnej
Pod niebo wzniosłe
Twe oblicze widzę
Tak bliskie słońcu
Jednak lodem skryte
Ostoja chłodu
Śnieżnych gwiazd uciecha
Przez najśmielszego
Nigdy nie zdobyte
Lecz przyjdzie pora
Gdy lody stopnieją
Śniegi strumieniem
W otchłań odpłyną
Wraz z młodym czasem
Wolne się staną
Zaznają ciepła
Przepadną zginą
I już Cię wielcy
Zdobywać nie będą
Pagórek marny
Gniew natury wskaże
Głębokimi bruzdy
Na wskroś w poprzek zryty
Bo czas to wieczny
Za pokutę skaże
Komentarze (3)
Ładny wiersz,taki niezwykły.Pozdrawiam
Dziękuję;)
Dla mnie super!:-)