Do Jana Pawła II
Papieżu kochany, zlituj się nad nami!
Z myślą, że Cię nie ma się pogodziłam,
Niejeden wieczór płaczu poświęciłam.
Po domu się nie snuję już bezcelowo,
Teraz z góry będziesz głosił Boże słowo.
Powiem Ci szczerze, że boję się,
Przeraża mnie wieść, że straciłam Cię.
Mimo, że osobiście nie poznałam,
Do najbliższych ludzi w sercu dodałam.
Nikt Ci w rządach nie dorówna,
Nikt się z Tobą nie porówna.
Papieżu! Odszedłeś do Pana.
W naszych sercach głęboka rana.
Smutek, żal i załzawione spojrzenie,
Jak mamy uleczyć to cierpienie?
Odpowiedź jest prosta,
Lecz nie każdy jej sprosta.
Wszystkie cierpienia, smutki,
Zwińmy w kłębek malutki.
Przejrzyjmy na oczy,
Niech nikt się nie droczy.
Bo przecież jest tam lepiej Tobie,
Nie myślmy wciąż tylko o sobie.
Ludzie mówią: „Tak mi go brak,
On odmienił w końcu ten świat.”
Czy ktoś pomyślał, że Papież się już nie
męczy?
Że okrutny ból i cierpienie go nie
dręczy?
Pokazałeś nam jak umrzeć z godnością,
Do ostatnich chwil żyć tylko radością.
Czas pontyfikatu Twego,
To było coś wyjątkowego.
Zostaniesz na zawsze w sercu mym,
Niech stanie się kolejnym domem Twym!
My - samolubni ludzie, Ty - święty anioł!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.