do kokietek
Masz ładnie zarysowaną szczękę
jak rasowa klacz. Chcę cię dosiąść,
pognać w burzę hormonów, marcować się
jak w garncu. Za szczwany ze mnie lis,
by widzieć w tobie owcę.
Wilczyco w owczej skórze! Nie patrz na mnie
wilkiem, a z siebie nie rób kozła
ofiarnego.
Wiesz, nie z jednego pieca chleb
jedliśmy,
a ciągle sobie wypominamy jak głodni,
bo nam na myśli.
Nie gdacz już, otrzyj krokodyle łzy!
Wszyscy uwierzyli w moje patykiem pisane
winy.
Na sowie mądrości patrzą jak sroka w
kość.
Masz ładnie zarysowaną szczękę jak rasowa
klacz.
Przejadę się na tobie, bo niezła z ciebie
świnia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.