Do końca swoich dni...
Było tak słonecznie tak pięknie
Świat był kolorowy jak tęcza
ptaki grały na swojej gitarze powitalną
pieśń
strumyczek swoim szumem zagłuszał moje
słowa
przyszła nagle prawie już wszyscy o niej
zapomnieli
sanki każdy pochował i zostawił na pastwę
losu
chłód zawiał w okna me i nic nie mogłem
zrobić
i nadeszła ta chwila której tak się
obawiałem
dlaczego teraz ? dlaczego teraz !!!!!!
nawet teraz krzyk nie pomoże
tak pięknie było i teraz znów się zaczęło
zima w moim sercu nastała
i co ja mam zrobić teraz no co ??!!!!
nawet łzy zamieniły się w sople lodu
barwione na czerwono
palce krzywe odmawiają posłuszeństwa
rozum? nie wiem co to jest teraz
walczę z tym lecz trudno jest walczyć z
samym sobą
zapomnieli wszyscy o mnie bo radością są
przepełnieni
nie widzicie tego ?? bo macie okulary anty
smutkowe założone
siedziałem sam w pokoju szklanym
nie mogłem się wydostać
widziałem Ciebie i innych jak się
uśmiechaliście
pękły Ci szkła okularów Twych
zobaczyłaś obraz którego nie chciałaś
zobaczyć
cień człowieka który nie powinnaś
zobaczyć
podeszłaś otworzyłaś klatkę mą
wzięłaś mnie za rękę i z uśmiechem
poszliśmy na herbatkę jak by nic się nie
stało
dlaczego ? zapytałem się
a Ty na to
nastała chwila na którą tak długo
czekałam
bo zobaczyłam cień człowieka który
będę już widziała do końca swoich
dni.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.