Do mojego anioła gdyż takiego mam
Do mojego anioła
Kiedy miesiąc na maku
Idzie za górę do gaiku
Znajdziesz kamień, spod kamienia
białego urwij korzenia
Kiedy będę bliski śmierci
Każ korzeń posiakaj na ćwierci
W wodzie ze źródła zagotuj korzonki
Naokoło namaść moje członki
Znowu się duch z ciąłem zrośnie
W młodocianej wstanę wiośnie
I może skutkiem tych leków
Umierać będę i wstawać
tak czynie od wieków
Wiecznie młodym jestem i będę
Tylko gdzie te białe korzenie
Kiedy miesiąc zwie się majem
Gdzieś na drodze znajdziesz kamień
Z pod kamienia
Wyrwij kawałek korzenia
Kiedy będę blisko śmierci
Posiekaj korzeń na pół na ćwierci
w moim pokoju powietrze czyste i zdrowe
powała podobna do dzwonu
a pod stopami parkiet jak morze hebanowe
w nim perły szarorózowe
Poprzez lufcik miejskie szumy się wiją
powodując na hebanowym lekkie wiry
A tam dalej gdzie miasto falą w okno me
biją
są perły, wlatują oknem ciepłe i wonne
zefiry
W pokoju tylko moja ubrana w szlafrok
osoba
ma oczy poety, dłonie piszące każde z
osobna
Wszystko wokoło jest piękna ponadto
bo jemu poecie pisać wszystko wolno
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
korzenie*
Tylko gdzie te białe kamienie znaleźć...?
Przebić się przez szum miasta i jest wiatru zapach.
Poecie wolno wszystko.
Pięknie.