Do mojego pecha
Bezczelny pechu odczep się wreszcie
i przestań deptać po moim życiu
Zaczynam spokojnie oddychać nareszcie
wychodzę na światło po długim ukryciu
Twe kłody pod nogi były za duże
o mało nóg mi nie połamały
Chcę ci na zgodę podarować róże
by pojednania symbolem się stały
Wiary pozbawiłeś mnie wiele razy
ale nadzieję mam zawsze przy sobie
Więc odejdź spokojnie i bez urazy
bo jak nie, to zobaczysz co ci zrobię
Na złość optymistycznie będę żyła
i śmiała z każdej twojej przeszkody
Uczucia więcej nie będę kryła
połamię nawet najgrubsze lody
Wbrew tobie, od teraz postanawiam
budzić się co dzień z piękniejszym
uśmiechem
Pogódź się lepiej, prośbę ponawiam
bo staniesz się sobie potwornym pechem
Komentarze (12)
...a kysz pechu a kysz - fajnie go strofujesz!
Czasami sami sobie wmawiamy, że mamy pecha i potwornie
się go boimy... Lepiej zrobić na odwrót i pogonić
go...
Trzeba mieć pecha, żeby trafić na takiego pecha.
i tak trzymać, precz z pechem, wiersz ciepły i
optymistyczny
...i ja często czuję oddech licha na swym
grzbiecie...i jak go się pozbyć...może wy
wiecie..pozdrawiam...
Bardzo wesoły i optymistyczny wiersz, to mi sie
właśnie podoba, tak trzymaj;)
Oby ten pech zdechł! Taki się przyklei i pozbawia
nadziei.
pòchlania pozytywna energia to dobrze tak milo
takie wiersze czytac:)))poz.
Mówią , że pecha jest trudno się wyzbyć, pechowcowi to
w drewnianym kościółku możne cegła spaść na głowę,
dlatego ostrożność to rzecz święta.
Może lepiej się z pechem nie godzić tylko bez
ceremonii go za drzwi wyrzucić;)
Pech to niestety zmora naszych codziennych i
wzajemnych relacji -pozbyć sić go to wielka sztuka
-pozdrawiam!
No w tym wierszu wyraźnie widać zmianę postawy wobec
życia.Tak trzymać!!! Pozdrawiam Bardzo dobry wiersz.