Do Niego.
Jakże drażliwym tematem teraz jesteś,
Bo nie wiem sama,
czy Ci dziękować,
czy przeklinać Cię.
Wylewa mi się oczami radość ocalenia
i żal katastrofalny.
Słowa lichymi się zdają,
nijak oddadzą cierpienia wielkość,
gdy wiedza moja o budowie życia gabarytu
słowa jest.
Zwą Cię Stwórcą
lecz czemu nie Niszczycielem?
Przecie w istocie
częściej zabierasz
niż dajesz,
za śmiercią się chowasz
mówiąc, że ona plon swój srogi zbiera,
nie obaczysz też ubliżyć diabłu.
Tyś nie dostojnik,
Tyś cham zwykły,
co pierzem obrósł cały.
Nie widzi ludzi,
nie widzi świata.
Spogląda nie niżej niż cholewy botów jego
sięgać zdołają.
Komentarze (1)
Zaskakująca druga część wiersza