Do nigdy nienarodzonego...
Nie wiem kim byłeś i kim byś został
Czy żyć byś umiał i życiu sprostał
Byłeś przez chwilę, jak oka mgnienie
Pozostał tylko płacz i wspomnienie
Nic już nie cieszy i nic nie bawi
Okropna pustka mój umysł trawi
Me chore zmysły nic już nie czują
Igły goryczy mą duszę kłują
Drobniutka główka, rączki i nóżki
Malutkie uszka, nosek, paluszki
Niewinne serce, które kochało
Tę małą przestrzeń, w której powstało
A ja z ciepłego wnętrza wyrwałam
To miękkie ciałko, które kochałam
I nie zostało w mym wnętrzu więcej
Wyrwałam z ciałkiem swe własne serce
Bez Twojej winy we mnie powstałeś
Za to, że byłeś umrzeć musiałeś
O innym życiu na pewno śniłeś
Wybacz mi, proszę, że chwilę byłeś.
Komentarze (1)
Brawo. Wiersz godny rozpowszechnienia.