Do poetek
W nawiązaniu do Światowego Dnia Poezji
Faceci o miłości piszą niesubtelnie,
jakby pług brali w dłonie lub murarską
kielnią
rzucali tynk na ścianę, tworząc efekt
zwięzły,
podobny do wszystkiego, lecz nie do
poezji.
Autorki, co innego, i tu stwierdzam z żalem
-
kobiety takie wiersze, to rzadko lub
wcale.
Marzą w skrytości nocą, wzdychając co
chwilę,
odfruwają ku niebu na skrzydłach motyli,
by na gwiezdnym rydwanie z pożądania
skonać,
lecz po cichu - bo dzieci - i w męża
ramionach.
A można przecież dodać dla ostrości
seksu,
małą papryczkę chilli, cokolwiek
popieprzyć,
posolić i wymieszać, by ująć urodę,
naprężenia brodawek, falowania bioder,
lawy, co kraterami z nabrzmiałych
fallusów
płynie z siłą tsunami i skały rozkrusza.
Niagarę, gdy rozkoszy zbiją się amfory,
a nagość wprawia w zachwyt niczym suknia z
Diora,
gdy opina się ściśle od biustu po nogi.
I pisałbym bez końca, lecz dłużej nie
mogę,
bo żart, choćby najlepszy, gdzieś się
kończy przecież -
ubierzcie miłość w słowa, tak jak ją
czujecie.
proszę o całkowite przymrużenie oka, a nawet przymknięcie.
Komentarze (131)
Fajnie. Ze swadą, fantazją i humorem. :)
Ale dales po... wersach...
Wysmienity. Cacko. Pozdro :)
Złote Gody z Halloween
Z babcią Teklą, dziadek Felek,
świętowali swe wesele.
Tak, to były Złote Gody,
lata szczęścia i pogody.
Był tam ksiądz, rodzina cała,
znowu para przysięgała,
bo pięćdziesiąt lat przeżyli
i się sobą nie znudzili.
Było im radośnie, miło,
co ich tajemnicą było?
Gdy skończyła się biesiada,
babcia Tekla bardzo rada,
ona na to tak czekała,
mocno się zastanawiała,
jak ma uczcić to zdarzenie,
by nie poszło w zapomnienie.
Do seks-shopu się wybrała,
długo na to oszczędzała,
kupić można tam gadżety,
wspomóc męża chce - niestety.
Na czerwono być zechciała,
po lateksach przebierała.
Silikony tam też stały
- może czarne by się zdały?
Z dziadkiem szybko, tuż przed spaniem:
- chcę uwiecznić noc, Kochaniem!
Cud bieliznę założyła,
w dziadka błędny wzrok wtopiła,
w tle śpiewanie, chyba Fogga,
wyglądała - Olaboga!
Dziadek zaraz był czerwony,
szybko ściągał kalesony.
Babcia - STOP!- tak powiedziała,
gdzieś na filmie to widziała:
- masz mnie pieścić dziś ustami,
ściągać ze mnie to... zębami.
Najpierw się pocałowali,
miłość sobie też wyznali.
W dziadku krew już zaszumiała,
babcia rączek zakazała.
Szybko gorset rozsznurował,
jedną wstążkę gdzieś zapodział.
Na kolana do niej przypadł,
już podwiązkę drugą zrywał
- tyle szmatek, do cholery!
Jednak kręcą te bajery.
Babcia stała niewzruszona,
chociaż ciut zarumieniona.
Na twarz dziadka popatrzyła,
tam wampira zobaczyła,
oczy jej się rozszerzyły,
w Felka szczęce zaś utkwiły:
z prawej zwisała podwiązka,
z lewej od gorsetu wstążka.
No co Ty, moja babcia, to nawet do seks-shopu się
wybrała :)
To lubię...zabieram się do pisania tak jak chciałbyś,
żeby kobiety pisały...Gorąco po Twoim wierszu...
Pozdrawiam z wiosennym uśmiechem...
Ciekawie, nawet bardzo ciekawie?
Areczku, śmiem powiedzieć, że miło i erotycznie się
zrobiło;)
Jak wiesz, kobieta z Wenus, mężczyzna z Marsa, dlatego
każde z nas jest inne bardziej lub mniej wrażliwe;)
A wiersz jest super;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Pamiętam ten wiersz :)
Ja się letko odchylam mz ;)
Pozdrawiam Arku :)
Dziękuję moim gościom za odwiedziny i pozostawione
słowo. :):)
Bardzo ładnie napisałeś,jesteś dobrym jak widać
obserwatorem Arku,pozdrawiam kolorami wiosny :)
lekkość wiersza idzie z wiosną
Nie mam gdzie Ci podziękować za przychylność, więc
wracam kolejny raz do tego wiersza. Pozdrawiam .
i po to są suknie by brak ich cenić
może z tą wiosną nowe wiersze o miłości
urosną,,pozdrawiam:)
dziękuję za czytanie i ciekawe komentarze. życzę dużo
uśmiechu :)
Super! Pozdrawiam milutko:)