Do przyjaciol...
Taki zwykly dzien, podobny do innych
I tysiace spraw, kartoteki zdarzen
Niepotrzebnych, blahych, waznych i
niewinnych
Lecz bez rezerwacji na najmniejsze z
marzen.
Beznadziejnie szaro, ponuro i smetnie
Przesypuje zycia piasek codziennie przez
palce
I gdzies w glebi duszy cos powoli
wiednie
I dopala plomien w egzystencji walce.
Lecz kiedy ogarnia mnie chwila
zwatpienia
I nie mam juz nadziei na pomyslny dzien,
Podajecie mi dlonie abym wyszla z
cienia,
Bo WY jestescie jasnosc, a reszta to
cien.
I jak slepiec co niespodziewanie odzyskuje
wzrok,
Gdy z otchlani do swiatla powola go los,
Juz mi jasniej i mych mysli nie otacza
mrok,
Bo mi dusze rozswietla Wasz zyczliwy
glos.
Gdy hustawka nastrojow dopadnie mnie
czasem
I depresja kamieniem milowym przytloczy,
Wy sprawiacie, ze nie czuje sie poza
nawiasem,
Wasza tkliwa serdecznosc murem mnie
otoczy.
Tak jak czlek spragniony u zrodla wreszcie
sie napoi,
Czujac sie szczesliwym dopelnieniem
chwili,
Takim Wy mi zrodlem przyjaciele moi
Jestescie - i pragne byscie zawsze byli!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.