Do słońca.
Spoglądam czasem w twoją stronę
w zachwytu niemym krzyku
gdyś takie pięknie rozświetlone
miliardem wołasz mnie promyków.
Spoglądam rano gdy jeszcze rosa
u stóp się ściele srebrnym dywanem
kiedy na kobiet tańczysz włosach
co lgną do ciebie wiatrem rozwiane.
Spoglądam także koło południa
kiedy się wznosisz na szczycie nieba
a moja droga jeszcze tak żmudna
łzami się czasem rozlewa.
Wtedy ty złotem spływasz na powieki
niczym kochanka ocierasz je czule
i nie przeraża mnie już marsz daleki
a troski nie są niczym u nóg kule.
Co uwiązane niczym brzemiona
z trudem mi stawiać pozwalają kroki
krzyżem się zdają kłaść na ramiona
kornie dziękować za losu wyroki.
Spoglądam czasem też o zachodzie
jak się purpurą żegnasz ze mną
mówiąc że teraz mnie nie zmoże
żaden los mściwy choć w noc wchodzę
ciemną
Ty dalej będziesz rozświetlać drogę
po której idę czasem bez życia
niebo przychylisz mi granatowe
o straż poprosisz brata księżyca...
Andrzej Tomasz
Maria Modrzyński
08.02.2016r.
Komentarze (8)
Ładna liryka. Lubię takie klimaty.Pozdrawiam.
Piękna liryka
bardzo ladna liryka pozdrawiam
Bo Słońce po to jest tam na niebie, żeby ogrzało mocą
promieni,
wszystkich bez wyjątku - ludzi i zwierzątka. I nikt
tego nie zmieni.
"A słońce sobie lśni..."
Pozdrawiam!
Udany liryzm przekazałeś wierszem Gladiusie, miło było
przeczytać:-)
Kocham słonko i jego promyki Ślicznie, lirycznie i
optymistycznie napisany wiersz☺
Bardzo cieply liryczny wiersz. Niech swieci jak
najdluzej, bo pieknie to umiesz przekazac.
Serdecznosci.