Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Do śmierci słów kilka

Czasami są takie dni kiedy człowiek chciałby się z nią spotkać i porozmawiać...

Błogosławiona śmierci, ciche twe oblicze bardziej błogosławione będzie gdy je ujżę. Wiele twych twarzy nawiedza mnie w snach, marzenia o tobie - za nimi podąże. Groźniejsze jest życie i straszniejsze od ciebie, dlatego iż słodycz jego złudna wypełnia jak żmiji jad usta niemal każdego człeka jak i moje wargi słodką goryczą nasącza. A jad ten dostawszy się do serca, dewastację uczuć powodując, wypłukuje te wszystkie uczucia czyste co wraz z narodzinami nabyłem, zotawiając jedynie brudny osad na mym duchu. Powiadają ludzie żeś okrutna, a ja tylko sprawiedliwość i ulgę w pustych oczach twych widzę i jak w pięknym jeziorze księżyc w nich się odbija co twoje nadejście z nieznacznym uśmiechem zwiastuje. Kroki twe lekkie niejednemu kamieniem olbrzymim na sercu leżą, oddech twój niejedną krainę już zmroził. Ja, wraz z krokami twoimi, lekko się unoszę a oddech twój cieplejszy niż matczyne łono którego ciepła nigdy nie zaznałem. Kiedy życie wyłącznie w masce sztuczne uśmiechy rozprzestrzenia jak szaleństwa zarazę, to tyś jest lekarzem na ten trąd paskudny co duszę ludzką tak mocno deprawuje przez wodę morową co dom twój podmyła. Ty masek nie nosisz gdyż prawdziwe setki obliczy posiadasz i nie mówisz nic by człek żaden przypadkiem słów twych nie inaczył. Oblicze twoje jako piękną kobietę widzę której czarne kosmyki smukłą sylwetkę oplatają niczym płaszcz, a oczy twe piękniejsze od słońca i księżyca naraz blasku. Rzeka słów obłudy tak pali jak piekieł ognie i tylko ty w nicości niebo zaprowadzić mnie możesz, bym tam przy twym tronie służyć ci mógł jak każdy z twych kochanków co sam lub za twoim przymusem przy tronie tym się znalazł. Obejmij mnie. Pocałuj. Zabierz ze sobą. Lub namów życie by dało mi kogoś kogo bardziej od ciebie bym umiłował i razem z tą duszą do pałacu twego wkroczył. Teraz powieki zmęczone na drugą stronę świata niech mnie zaprowadzą bym rano znowusz szukał pięknej duszy lub drogi do twojego przybytku w pięknej i prawdziwej krainie nieskończonego deszczu ludzkich łez. I by tego ranka życie mniej okrutne i jadowite było niżli do tej pory. Żyć mi nie dane, umrzeć mi nie dane, agonia wtłoczona w me żyły jedynie podsyca żar i w węgiel ciało me przemienia. Rozdygotany w tej malarii czekam na lekarza - ciebie, lub lekarstwo - duszę piękną, by jedno lub drugie w zmniejszeniu cierpienia mi pomogło...

Trochę to wiersza nie przypomina gdyż nie chciało mi się za bardzo budowy ze względu na jego długość zmieniać.

autor

Daron

Dodano: 2006-12-01 20:40:44
Ten wiersz przeczytano 531 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Biały Klimat Smutny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »