do trenów
kto stąpa lekko marsowymi polami
głowę z kwiatów w poduszce nosi
w śnie na jawie ucieka z myślami
na ciepłym sercu ból świata dusi
kto szare smutki w kolory zmienia
ulotne chwile rozsypuje w mące
w deszczu biega, nie znosi czekania
zapłakane oczy otwiera na słońce
ten traci więcej piorunem trafiony
wrzucony na dno zbiera drobnostki
nie sklei cało, wspomnieniem wygrany
nie uczony skoku, na końca początki
umknie nadzieja, co za plecami stała
zniknie wiara, dowierzana w radości
cnota przebita, złego losu strzała
niech tkwi dla lepszej przyszłości
Komentarze (1)
Twój wiersz nie należy do najłatwiejszych w odbiorze,
ale mi się podoba. Jest taki inny, niecodzienny i
stosujesz świetne metafory, a słowa skłaniają do
myślenia.