[ do walki ze złem ]
Z mieczem do walki biegł,
roztrzęsiony i bezwładny
przez zakrwawione ręce
które szarpały go w dół
z wymarzoną zbroją
co serce jego zasłaniała
przed niespodziewanym zamachem
schorowane słońce
przypalało jego źrenice
i oczy stawały w ogniu
tak jakby były bardziej odważne
z dumą nieludzką biegł
roztrzęsiony i bezwładny
już bez rąk
już bez ramion
i bez stop -
one zostały w tyle
nie płakał bo umierając
nie miał na to sił
nie potykał się
i nie wrzeszczał
nie szarpał
nie chwytał się drzew
z duchem do walki biegł
roztrzęsiony i bezwładny
parę ulic dalej
od mojego domu
by przegrać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.