Dogrzebała się
Mama Zośki bogobojna była,
na pielgrzymki jak wściekła latała.
Lecz Zosi jej taty brakowało -
I go we wszystkich upatrywała.
Raz to był aktor z mamy serialu,
innym razem dyrektor z fabryki.
Czas swój miał pediatra i chirurg,
a nawet młody student z Afryki.
No i wyszło wreszcie szydło z worka,
kto taki numer wyciął jej matce.
Facet przystojny i bardzo miły -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
do twarzy mu było w koloratce...
Komentarze (21)
Na wszelki wypadek...ksiądz rozporek nosi!
ależ zakończenie
pozdrawiam:)
-- jakie to życiowe
- miłego ;)
Dobry wiersz, ksiądz też jest mężczyzną. Pozdrawiam:)
Dobry wiersz.Pozdrawiam serdecznie:)
Ojej, niespodziewane zakończenie.
Życie :)))
Czasami tak bywa, krew nie woda, ksiądz też człowiek;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Tu mnie zaskoczyłeś
z radością przyznaję,
za to Ci komentarz
rymowany daję:)
Pozdrawiam:)
Za Andrzejem.
Pozdrawiam :)
Uuuu ciężki kaliber :-) sposobności mój ulubiony :-)
Ja też z tymi co piszą że ksiądz też
człowiek.Pozdrawiam.
*takie
:)))ksiądz też człowiek, a przede wszystkim
mężczyzna:) pozdrawiam serdecznie
Zniesienie celibatu zakonczylo by talie zenujace
historie, ktorych pelno.
Dobru wiersz:)
Pozdrawiam:)