DOJRZAŁOŚĆ KWITNĄCEGO SADU
Widzę Cię majową nocą
w sadzie kwitnących jabłoni.
Jedwabna przezroczysta szata
nie kryje tego co chcę zobaczyć.
Tak bardzo pragnę dotknąć,
tych nabrzmiałych krągłości.
A serce jak młotem wali
i knuje namiętność momentu.
Delikatnym muśnięciem,
dotykam atłasy twoich ramion.
A szyja łabędzia pragnie pieszczoty
jak żar co nigdy nie wygasa.
Ustami dotykam twoje usta,
słodycz ogarnia całe ciało.
Labirynt doskonałości otwiera bramy,
tak niedostępnych dziewiczych pól.
Pieszczę policzki twoich ud
a żar unosi mnie nad tobą.
Jak ogier rządny władzy,
anarchię wprowadzam silną.
Czuję łzy czy to łzy szczęścia,
drżenie ciała to szczyt rozkoszy ?
Sprężystość cięciwy łuku po wypuszczeniu
strzały
wraca do pierwotnego kształtu .
A rozkosz i ukojenie,
powoli wraca do sadu.
Pełnego kwiecistych jabłoni
i snu który może jeszcze się zdarzy.
Komentarze (5)
Przejaskrawiłeś, zapomniałeś o przyjemności danej
odbiorcy.
:)
To tylko moje skromne zdanie.
Pozdrawiam Kobalt.
Dałem za pracę, wiem ile to kosztuje.
Ciekawy erotyk. Pozdrawiam.
podniecająco
Ładnie.
Prysumowski erotyk to i taki winien być dotyk.