Dom
jesień 2015
Tam wszystkie słowa już padły
I wszystkie uczucia ostygły
Podcięcia z chęci okradły
Pieszczoty już dawno obrzydły.
Złym celem jedno drugiemu
Siebie mijają i sedno
A było inaczej, więc czemu
Złym celem drugiemu jedno?
Teorie i racje im bronią
Co bardziej ich rani niż stal
Szczęścia już nawet nie gonią
Bezmyślnie wpatrując się w dal.
A gdzież to szczęście powite?
Blask jego gaśnie pomału
W kącie zabawą zaszyte
Przewraca się z piedestału.
Szczęście ma rączki malutkie
Uśmiechem rwie serce na pół
Przyjmuje codzienność cichutko
Szukając rodziców zza chmur.
Zgubione w motłochu znaczeń
Podźgane echem ich słów
Rozumie, że kiedyś wybaczy
Lecz nikt nie zwróci mu snów.
Tych kłótni nie umie przyciszyć
Dorosłość pojmuje w niezgodzie
Gdy w życie by przyszło wyruszyć
Na pierwszej by padło przeszkodzie.
I nawet, gdy im się wydaje
Że ciepło ciągle mu dają
To szczęście go chłonie niewiele
Bo cele ich poróżniają.
Gdyby zabrnęli w decyzje śmielsze
Co mogą ogłuszać jak grom
Niech szczęście będzie mocniejsze
Niż doświadczany rodzinny dom.
Choć pełen miłości i troski
Nietrwały, niestały, za głośny
PROSZĘ WIĘC !!!
Niechże dorosłych słabości
Nie sprawią, by świat był nieznośny.
Komentarze (10)
Dziękuję.
Świat i tak potrafi dopiec
Pozdrawiam
Świetna refleksja, pozdrawiam :)
Ten wiersz czytałam przed snem
Bardzo dobrze napisany
W niejedny domu "kartą przetargową"bądź też "spoiwem"
są dzieci
Pozdrawiam B-art :-)
Bardzo życiowe refleksje.
Pozdrawiam.
Szkoda ze tak pozno tu trafilam,jest co poczytac.
No tak... Dom to nie mury. Jak zauważył Staff -
najważniejszy jest dym z komina.
Przy okazji: w 7, zwrotce popraw "niezgodnie" na
"niezgodzie".
Amen.
Dziecko, cud i ofiara dorosłych... Ile od nich zależy
to niepojęte
Fajnie się czyta i pozdrawiam cieplutko:)