Dom
Stał pośrodku pola
Wśród żyta wiła się do niego droga
Teraz już żyto nie rośnie
Tylko trawa kołysze się przy starej
sośnie
Stoi nadal tylko taki szary
Opuszczony zaniedbany
Nikt w nim nie mieszka
Od bramki zarosła już ścieżka
Często go odwiedzam siadam na ławce
A nogi zanurzam w zielonej trawce
Wtedy dusza się raduje
I miłe wspomnienie z młodości przylatuje
Od południa lipy cień mu dają
A w nich pięknie ptaszki śpiewają
Kiedy dzień już się ku zachodowi miewa
Wtedy ślicznie w lipach słowik śpiewa
Zegnam się i ja z tym domem ukochanym
Po środku pola pobudowanym
Jadę do miasta gdzie ulice są z betonu
Do swojego drugiego domu.....Nie taki
Komentarze (3)
Jakbym to wszystko miała przed oczyma, wróciłam TAM na
chwilę... ślicznie, pozdrawiam :)
Od południa lipy cień mu dają......
podoba mi się :-) co prawda trzeba popracować nad
rymami, za dużo gramatycznych ale czyta się dobrze i
temat miły