Dom w płomieniach
Dom stanął w płomieniach
Na balkonie dziecko jest
Wszyscy płaczą i wzdychają
Ono przecież spali się
Ludzie po straż zadzwonili
Jest, panika ból i łzy
Jedna pani już zemdlała
Słysząc dziecka dziki krzyk
Przyjechała straż pożarna
Polewają wodą dom
Jeden znalazł się odważny
By w gorący wskoczyć dom
Dom powoli się zawala
Najpierw dach i piętra dwa
Strażak wszedł i nie wychodzi
On nie żyje? Może….
Wyszedł jednak oknem żwawo
W rękach trzymał dziecko te
Które wcześniej tak krzyczało
Bo do mamy chciało wiem
Dom się spalił, dom się spalił
Zaraz potem się zawalił
Pozostały drewna czarne,
Żar i nie przyjemny swąd
Nikt nie zaśnie dziś spokojnie
Wszyscy pójdą ,
Wszyscy pójdą stąd
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.