Dosyć
Tłuste, obrzydliwe, leniwe i nic nie
znaczące dni.
Dosyć.
Nie tego pragnę i nie tego mi potrzeba.
Szukam tej wyższości przewracając się na
mchu runa leśnego.
Pełznę jedynie przed siebie,
nie raz podnosząc głowę wzdłuż pnia drzewa
aż po jego koronę i przebijające się przez
obfite w liście gałęzie,
promienie słońca.
Po chwili mrużę oczy,
opuszczam głowę i jeszcze oślepiona
biegnę,
po to tylko by upaść pod krzaczkiem
jagody.
A mogłabym tak normalnie stanąć w cieniu
jednego z drzew,
przytrzymać się mocno i wdrapać na jego
pień.
Wspinając się zaprzyjaźnić się z korą i
listkami.
Mogę tyloma drzewami dostać się na
porównywalną wysokość,
na każdym z nich na jakimś wygodnym
listku,
kołysać się lekkimi powiewami wiatru,
pod grzecznym już słoneczkiem.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (3)
a mi sie wiersz podoba wiele o naturze kazdy pisze jak
moze i jak mu dusza pod powiada dlaczego zaraz wysmaic
autora nie rozumiem cii sza cyz zawsze piszesz az tak
dokladnie bez bledu nie wierze trzeb anie raz
spojrzec w lustro nie uwazasz a nie dolowac od razu
autora wiersza pozdrawiam pisac dalej to jest twoje i
nikt ci tego nie odbierze espressvo
cii_sza, cóż za wspaniały komentarz. Aż serce rośnie.
Ogólnie to :))
Sorry, ale niektóre fragmenty są po prostu śmieszne
na mchu runa leśnego:)))
upaść pod krzaczkiem jagody:))
i ogólnie całość nie zatrzymuje