Dr Puli- Na styku kontynentów i...
O jak dawno nie było bajek, opowiadań :)
"Dr Puli- Na styku kontynentów i
oceanów".
11.11.2018r. niedziela 11:34:00
To jest niesamowite, ale już praktycznie
dziesięć miesięcy nie spotkaliśmy się z Dr
Pulim. pamiętacie jeszcze go? W archiwach
beja- Internetu najdziecie wiele jego
przygód. Ja też się za nim stęskniłem i
jego niezwykłymi podróżniczymi przygodami.
Podczas kolejnej podroży nasz przygodnik
dotarł w miejsce, gdzie jest styk
kontynentów, oceanów. Miejsce to niezwykłe,
pełne bujnej i szalonej przyrody.
Na amfibii pana doktora właśnie unosił się
zapach Kaszotto z boczkiem i suszoną
śliwką, gdy ukazały się niesamowite góry
dziewicze i niezbadane, liczne wyspy. To
właśnie witała całą wyprawę nieziemska
Panama. Już z oddali można było dostrzec
barwy tropików. Do statku śmiało podfrunął
tęczowy motyl sypiąc brokatowymi płatkami
róż. A jego pozostałe odnóża grały na
laserowej harfie. Na prawdę niezwykłe dziwy
jeszcze na oceanie przywitały naszego
śmiałka i jego szaloną ekipę. Pamiętacie
złożoną z różnych, nietuzinkowych zwierząt
i roślin.
Po dotarciu do brzegów ukazała się
niezwykła osobliwość namorzynów, których
właśnie trwające rozmnażanie się
przypominało żyworodność. Z gąszczu tej
roślinności wyłoniły się dwie tubylcze
dziewczyny i poprowadziły naszego szalonego
naukowca do osady, która była rozbita z
namiotów mocowanymi żywymi lianami do
siebie nawzajem. Osada położona była na
wykarczowanej przez płomienie ognia polanie
tuż przy obfitującym w rechoczące żaby
strumyku.
Pewna różańcowa papuga podfrunęła i dała
poznać się z bliska. Na znak paktu z nowym
przybyszem zostawiła mu za uchem swe
niezwykłe, futerkowe piórko. Ileż dziw się
działo nim wódz plemienia przybył wraz z
nowo narodzonym Aguti środkowoamerykańskim.
Wszystko toczyło się swoim tempem w znanym
kierunku, powitania gościa i uczty. Jedynie
leniwiec trójpalczasty spał i nic sobie z
otaczającego go gwaru nie robił. To już
znacznie bardziej ożywione były obrastające
jego futro glony. Wodza swym bystrym okiem
strzegł mały kajman krokodylowy. Jednak, w
momencie, gdy biesiada zaczęła się na dobre
i armia muzycznych motyki przycinała na
harfach, cymbałkach, trójkątach i fletniach
pana to ów kajman schronił się w ciszy
małego jeziorka. Tylko momentami można było
wyczuć jego spojrzenia, wyłaniające się z
falującej pod liśćmi wody.
Późnym wieczorem, gdy podano grillowane
świnki do uczty dołączył lud krasnali. Oni
to aż do godzin rannych zabawiali
gospodarzy, gości i leśne zwierzęta swoimi
cyrkowymi figlami. I popisową sztuczką
znikającego leniwca. Ten nawet się nie
zdążył zorientować, że zniknął, powrócił,
że znów zniknął i znów powrócił. Po prostu
nic mu nie było wstanie przeszkodzić w
błogim śnie. Nawet natrętne owady już mu
nie dokuczały, bo wiedziały, że je
zignoruje. Stąd też, zwłaszcza muchy wolały
męczyć leśnego duszka. Ten to siedział
spokojnie i pilnował by ogień z ogniska nie
przedostał się zbyt blisko zarośli
Zwykle podczas podróży naszego naukowca
jedno zwierzę wyróżniało się szczególnie i
dołączało do wesołej ekipy na pokład. Tym
razem też tak było. To tuż przed świtem
krecik garncarz wyłonił się spod ziemi nie
mogąc spokojnie siedzieć w swym podziemnym
domku podszedł do drzemiącego na pieńku
pana Puli. Szturchnął go w kolano i gdy ten
się zbudził przemówił po kreciemu, chcę na
Twą łajbę. Tam w najniższym pokładzie
znajdę spokojny kąt. W nim też w dowód
wdzięczności będę wyrabiać garnki. Doktor
nie oczekiwał żadnej wdzięczności, ale
pomyślał sobie, że wyprawa bez nowego,
stałego przyjaciela się nie liczy, więc
przyjął krecika do swej ekipy.
Jeszcze nim po południu wyprawa ruszyła
dalej to ów garncarz nakopał dwa wiaderka
gliny, w sam raz na sporą ilość garnków,
które to planował sprzedawać w portach
turystycznych. Darem od wodza dla Pana
doktora i jego ekipy było też kosz pełen
awokado, pasta z awokado oraz pikantne
masło również z awokado. Owe awokado
hodowała żona wodza w swej wakacyjnej
rezydencji na jednej z wysp.
Kolejnego dnia był czas na zwiedzanie
niezwykłej stolicy Panamy, która miała
latynoski temperament, europejski porządek
i przypominała Manhattan. I to tak blisko
oceanu oraz lasu tropikalnego. Na Cinta
Costera, czyli nietuzinkowej trasie widać
pełno wieżowców ale także i stara,
kolonialna dzielnica. Tropikalna roślinność
miejscami jest bardzo ekspansywna i widać
jak zabiera to , co niegdyś było jej.
Zaczyna porastać i wrastać w stare zabudowy
na jednej z dzielnic. To wszystko nasz
naukowiec skrzętne badał i notował swe
badania oraz obserwacje.
Nasz podróżnik poznał piękną Indiankę z
plemienia Kuna. Ona to w kolorowe
sznureczki i koraliki była przyozdobiona od
pięt aż do kolan oraz od ramion aż po usta.
Ona to oprowadziła go po całym mieście, a
wieczorem zaprosiła na małą wyspę, gdzie
jej plemię żyję zachowując swą tradycję.
Nieopodal werandy, w której ucztowała
rodzina owej indianki z gościem z Polski
mały koliber zbierał nektar z kwiatów
hibiskusa.
Wieczorem, gdy ekipa na dobre odbijała
statkiem od Panamskiego wybrzeża długo
jeszcze nad statkiem frunął sęp urubu
czarny. Odprowadził gości, odpoczął na
ostatniej z wysepek archipelagu i wrócił na
ląd, do swojego gniazda. Nasz naukowiec
płynie gdzieś na oceanie. Ciekawe. gdzie
tym razem dotrze. Miejmy nadzieję, że tym
razem nie będzie tzreba tak długo czekać na
poznanie kolejnej jego przygody.
Wtedy to nasz bohater nie wiedział
jeszcze, że na jego pokład sęp przeniósł
mały okaz figowca, a z niego wyłoniło się
kilka przyjaznych wijek. Gdy doktor się
zorientował to tylko się zaśmiał, bo w ten
sposób wizytę w stolicy tego pięknego
miasta i poznanie owej indianki mógł
potraktować jako osobną, niezwykłą
przygodę.
Miło mi, że jesteście i zapraszam znów :)
Komentarze (5)
Fajnie się czyta... :)
Wspaniała przygoda w poetyckim wydaniu.
Pozdrawiam :)
Świetnie się czyta na dobranoc,bardzo fajne.
Miłęgo wieczoru życzę i pozdrawiam.
fajna przygoda. czy Indianie z plemienia Kuna istnieją
naprawdę?
jeszcze nic dzisiaj nie jadłem, a kaszotto z boczkiem
zapachniało smakowicie.
może miałbyś ochotę zapalić swoje światełko w "Po
drugiej stronie ciszy"? pozdrawiam, miłego dnia :):)
Podziwiam pozdrawiam i zapraszam do mnie :)