drastycznie, makabrycznie
skrzydeł swoich nie podpalę,
choć już nigdy mnie nie wzniosą,
ale inną mam wymówkę:
przyoblekę w nie stalówkę..
w gęstym atramencie zmoczę
najostrzejszy kształt koniuszka
i poczekam, kiedy spłynie
makabrycznie wąska strużka..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.